Najnowszy koszyk jaki zrobiłam powstał z mieszanych rurek. Część z nich została ufarbowana po skręceniu a część to po prostu "żółte" (zwykle prawniecze) strony dzienników.
A zatem pan Farbowany tuz przed obcięciem ostatnich rureczek:
I wreszcie gotowy koszyk.
Koszyk ma średnicę ok 30cm i wysokość ok 25cm., więc nie jest taki mały i sporo rzeczy może pomieścić. Ma jeszcze starszego brata, ale to może w kolejnym poście.
Szaro się robi na dworze. Roślinek coraz mniej niestety. A ja na przekór jesieni wiosnę przyzywam sadząc w kuchni pietruszkę :-). Jakkolwiek by to nie brzmiało.
Posadziłam zwyłkły korzeń pieruszki wykopanej z ziemi (natka zjedzona juz dawno). Mam nadzieję, że się przrzyjmie i już niedługo bedę się się cieszyć własnymi nowalijkami. Jeszcze nigdy tak nie robiłam, wiec trzymajcie kciuki.
Posiałam tez bazylię. Hmm. Zobaczymy co z tego będzie. Póki co pamiętam o podlewaniu, ale nie wiem czy nie jestem w tym zbyt nadgorliwa.
A na zakończenie troche słońca i kwiatów żeby troche rozjaśnic te dzisiejsze szarości za oknem.
Spójrzcie jakie magiczne miejsce znalazłam będąc latem w Sandomierzu.
Trzymajcie się ciepło.
fabryCat
Witaj, jestem fanką nad fankami Sandomierza. Byłam tam już parę razy, choć od mnie jest tam prawie 450 km. Na to miejsce jednak nie natrafiłam. Nic straconego, bo w przyszłym roku pragnę tam na nowo zawitać :). Nie prowadzę bloga, bo u mnie nic ciekawego w życiu się nie dzieję, zatem nie mogę się odwzajemnić zdjęciami :(. Chyba że na maila :). Zajrzę do Ciebie jeszcze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHa! Ja też do Sandomierza mam teraz ok. 450km. Ale to są niemal moje rodzinne strony więc czasami jestem w pobliżu. Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
bardzo fajne rzeczy masz tu u siebie na blogu :) z pewnością będę tutaj zaglądać :) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń